Czasem tak mam, że nie chce mi się kiwnąć palcem… Najchętniej zaległbym na kanapie przed telewizorem lub komputerem i robił nic. Niestety nie jest to takie proste… Jak na złość, zawsze, kiedy wygodnie się umoszczę, potrzebuję przynieść to, zanieść tamto, przesunąć coś innego... Koniec z tym! Mam roboramię i nie zawaham się go użyć! :-)
Gadżet ten, to chyba jeden z lepszych wynalazków ludzkości. Jeden mały pilot i już ma się urządzenie na swoje rozkazy. Przyniesie to, zaniesie tamto, przesunie coś innego – dla mnie bomba! :-) Szkopuł w tym, żeby nauczyć się nim sterować, ale to już czysta przyjemność. Pięć silniczków, w jakie wyposażony jest ten elektryczny gadżet, daje spore możliwości. Dodatkowy efekt można osiągnąć poprzez przymocowanie do chwytaka lampki, która pomaga nawigować ramieniem nocą.
Roboramię bez problemu poradzi sobie z przeniesieniem przedmiotów, które ważą zaledwie 100g, ale – umówmy się – nie od razu Kraków zbudowano. :-)
Mimo tego małego ograniczenia kuka wciąga. Wiem coś o tym. :-) Daje też masę satysfakcji każdemu zapalonemu majsterkowiczowi! Zwłaszcza, że żeby móc korzystać z jej niezbędnej pomocy, trzeba ją złożyć. Do okiełznania są kabelki, silniczki, elementy roboramienia… Czyli kilka godzin sam na sam z tym, co tygryski lubią najbardziej. :-) Każdy adept lub inżynier robotyki czy automatyki będzie wniebowzięty, gdy na Dzień Chłopaka otrzyma swoją własną kukę. Taką tylko na swoje rozkazy. :-) Zresztą przekonacie się o tym same, jak tylko zobaczycie te oczy jak pięciozłotówki, gdy rozpakuje prezent. :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz