piątek, 28 października 2011

Halloween

Na wstępie chciałbym zadać Wam intymne pytanie: lubicie przebieranki? :-) Wiem, o czym pomyśleliście, ale ja nie o tym! :-) :-) Zbliża się Halloween i jak tradycja nakazuje, zakładamy maski oraz inne dziwaczne stroje i idziemy zbierać cukierki lub robić psikusy. Ja już się nie mogę doczekać, a Wy? :-)

Jeśli nie macie jeszcze pomysłu, co na siebie włożyć, proponuję Wam kilka śmiesznych gadżetów, dzięki którym zmienicie się nie do poznania i prawdopodobnie zbierzecie masę słodkości. :-)

Na pierwszy ogień – straszna koszulka. Wybierać możecie spośród dwóch wersji: wilkołaka i seryjnego mordercy. Sam nie wiem, która z nich straszniejsza... Powiem Wam tylko, że mam je właśnie tu przed sobą i nawet ukradkiem spoglądać się na nie boję… Takie ciarki na plecach powodują. Chyba sam wolę taką założyć, niż spotkać kogoś innego w tym upiornym wdzianku. W każdym razie, jeśli zobaczycie kogoś w niepozornej koszulce z jednym z dwóch napisów: „Fullmoon tonight” czy „Are you scared” – UCIEKAJCIE, gdzie pieprz rośnie!

Jeśli jednak wolicie Święto Duchów w wersji light, proponuję Wam Space Rug czyli Kosmiczny Szlafrok. Z jednej strony ciepły – w sam raz na nocne eskapady – oraz miły w dotyku - oczywiście dla osoby, która go na siebie nałoży, a dla tej, która takiego „szlafrokowca” spotka na swej drodze – mrożąca krew w żyłach. Ja Wam polecam szczególnie ten w ciemnym odcieniu. Wierzcie mi, idealnie będzie się komponował z granatem rozgwieżdżonego nieba i sprawdzi się w charakterze straszaka w tę zwariowaną noc. W końcu nie każdy biega w szlafroku pod osłoną nocy. :-)


Udanego Święta Duchów!

środa, 26 października 2011

Dzień Spódnicy - kolejne babskie święto?

Kobiety to jednak mają dobrze… W marcu hucznie obchodzony Dzień Kobiet, a 30 października Dzień Spódnicy. Nawet jeśli nie słyszeliście jeszcze o takim babskim święcie, ja Wam dobrze radzę, Panowie, przygotujcie jakiś drobiazg dla swojej Pani, by uniknąć cichych dni. Bo przecież nie będziemy oddawać czci spódnicom. :-)

Doskonałym pomysłem na prezent dla kobiety jest – tradycyjnie – kwiatek. Ja jednak zachęcić Was chcę do niecodziennego podejścia do tradycji. Powiem Wam, że żadna róża nie spowoduje takiego uśmiechu na niewieściej buzi, jak duży, śmiejący się od ucha do ucha słonecznik, który swoją barwą rozświetli każdy, nawet najbardziej pochmurny dzień. A jeśli dodatkowo będzie to słonecznik własnoręcznie wyhodowany i wypielęgnowany to tym lepiej dla Was. :-)

Ponieważ każda kobieta, mała czy duża, jest księżniczką, powinna mieć książęce atrybuty. Jednym z takich jest pozytywka księżniczki, która nie tylko będzie wydobywać z siebie piękną melodię, ale pozwoli także na uporządkowanie biżuterii. A tej – jak każdy facet wie – księżniczki mają co niemiara. :-)

Dodatkową zaletą tego pudełeczka-pozytywki jest to, że zawsze, kiedy do uszu Waszej Pani dotrze pozytywkowe „Beautiful Dreamer”, jej lico spogodnieje, kąciki ust podniosą się, a w oczach zabłysną iskierki. :-)

Czyż dla takiego widoku nie warto świętować tego dnia? :-) Odpowiedź na to pytanie pozostawiam Wam, Panowie i życzę, by dzięki tym drobiazgom było Wam łatwiej namówić kobiety do tego, by zakładały spódnice – wtedy świat będzie jeszcze piękniejszy. :-)

poniedziałek, 24 października 2011

Zwierzaki są fajne!

Tym, którzy zapomnieli, przypominam, że już 25 października obchodzić będziemy Dzień Kundelka oraz Dzień Ustawy o Ochronie Zwierząt. Dodatkowo październik został ustanowiony Miesiącem Dobroci dla Zwierząt. Sami widzicie, że od tematu milusińskich nie uciekniemy. Przynajmniej nie w październiku. Ale to dobrze, bo zwierzaki są fajne – te w formie gadżetów także. :-)

Jeśli lubicie pluszowe zwierzaczki, no bo jak tu ich nie lubić :-), mam dla Was coś odpowiedniego – misia i żyrafę. :-) Poza tym, że są pluszowe, dodatkowo chrapią! Nie bujam! Wystarczy chwycić je za łapkę i nacisnąć, a już można obserwować, jak zapadają w sen, zaczynają zaciągać senną melodię i pociesznie ruszać głową. Idealny prezent dla każdego! Te maskotki zmiękczą nawet mega twardziela – serio! :-)

Dla tych, którzy nawet w kwestii sztucznych zwierzaków pozostają tradycjonalistami i marzą o tym, by ich czworonóg towarzyszył im wszędzie, także mam coś uroczego i godnego uwagi – pieska na biurko. Można go zabrać ze sobą nawet do pracy bez obawy, że zobaczy się szefa wskazującego nam palcem drzwi z wymalowaną na twarzy miną pod tytułem: „wynocha!”. Ten piesek nie wadzi nikomu, a nawet pomaga pracować. :-) Grzecznie pilnuje spinaczy, dzięki czemu zawsze są pod ręką, kiedy potrzeba. Nie musi się go wyprowadzać na spacer, kiedy terminy gonią, a na dworze mroźno lub deszczowo – same plusy. Nie wiem jak Wam, ale mnie się podoba takie rozwiązanie. :-)

Na koniec apeluję do Was, żebyście w ramach prezentu nie obdarowywali wymagającymi opieki i zaangażowania żyjątkami przyjaciół. Chyba, że mówimy o zwierzakach gadżetowych. :-) Jeśli jesteście już posiadaczami najprawdziwszych zwierzaków, pamiętajcie, bądźcie dla nich dobrzy, nie tylko od święta. :-)

piątek, 21 października 2011

Zegar cofający czas...

Ale mi się dzisiaj dobrze spało. A Wam? :-) Ciepła kołdra, wygodne łóżko… Ach, już się nie mogę doczekać, kiedy będzie zmiana czasu. Dla tych, którzy mają tak jak ja, przygotowałem coś specjalnego… :-) Mam nadzieję, że się Wam spodoba.

Zegar cofający czas powinien ucieszyć każdego śpiocha. Z pozoru tylko wygląda normalnie, ale jeśli będzie chciało się sprawdzić, która godzina, to może to nie okazać się tak proste. :-) Wskazówki bowiem ruszają się do tyłu. Żeby było jeszcze trudniej, cyferblat został zabawnie „przemeblowany”. :-) Na swoich miejscach znajduje się tylko cyfra: „12”. Tak więc, żeby odczytać godzinę, trzeba się trochę nagłówkować, ale wierzę, że sobie poradzicie. Kto, jak nie Wy – Czytelnicy MrJoy’a? :-)


Taki gadżet byłby wręcz idealny do biura - jak myślicie? Mina szefa spoglądającego w biegu na zegar cofający czas – bezcenna. :-) Może stanowić też wspaniały pomysł na prezent dla kogoś, kto jest wiecznie radosny lub przeciwnie - dla smutasa, by przewrotnie zachęcić go do tego, by zaczął doceniać uroki życia i – po prostu - był optymistą. Jak powszechnie wiadomo szczęśliwi czasu nie liczą, a z moim zegarem połapanie się w aktualnym czasie może być trudne. :-) :-)

Na koniec przypominam Wam, że zegarki z godziny 3 na 2 w nocy przestawiamy już w niedzielę 30 października, czyli już za 9 dni. Nie zapomnijcie o tym kochane Śpiochy, bo każda godzina snu jest cenna. :-)

środa, 19 października 2011

Z takim parasolem to dopiero można...

Jesień, choć pogodowo szara, zimna i deszczowa, wcale nie musi być smutna. Przedmioty, które chcę Wam dzisiaj pokazać, sprawią, że każde wyjście na dwór z ciepłego domku będzie długo wyczekiwaną przygodą… :-)

Przygody mają to do siebie, że ich wiernymi towarzyszami często są gadżety. Nie sposób tego miana odmówić parasolom. Tak, dobrze czytacie. :-)

Na pierwszy ogień w walce z jesienną zawieruchą proponuję parasol samuraja – czarny i długi, który do złudzenia przypomina katanę - długi, samurajski miecz. Jeśli sami nie jesteście przekonani, co do noszenia takiego parasola, z pewnością ucieszy on kogoś, kto interesuje się sztukami walki, jeśli oczywiście podarujecie mu taki stylowy i elegancki gadżet w prezencie. :-) Dzięki niemu będzie można w mig rozprawić się z kapiącym na głowę deszczem. Jeden zdecydowany ruch i krople nie mają szans. Jest jeszcze jeden plus: z takim parasolem to dopiero można budzić szacun na dzielni. :-) :-)

Jeśli jednak deszcz wszedł w układ z wichurą i trudno dać mu radę, proponuję Wam coś naprawdę specjalnego. Coś, dzięki czemu nie tylko sprawnie unikniecie przemoczonych włosów, ale wzbudzicie także zazdrość i pożądanie w oczach innych, walczących z wiatrem przechodniów – niezniszczalny parasol. Gadżet ten został wykonany dzięki wykorzystaniu nowoczesnych technologii. Kształtem przypomina niewidzialnego, nowoczesnego bombowca! Nie żartuję! Zapowiada się intrygująco, prawda? :-) Dzięki swojej budowie parasol może samodzielnie ustawić się do wiatru w taki sposób, by uniemożliwić mu wywrócenie do góry nogami. Nie straszna jest mu wichura pędząca nawet z prędkością ponad 100 km/h! Sam James Bond nie ma lepszego gadżetu. :-)


Ale co ja Wam będę opowiadał – najlepiej sprawdźcie je sami! Jedno jest pewne, bez parasola jesienią ani rusz.

poniedziałek, 17 października 2011

WOW!

WOW! Brać studencka to wie, jak się bawić! Imprezy w Poznaniu, Warszawie, Krakowie i Wrocławiu już niestety za nami, ale zabawa jeszcze trwa. Wielkie otrzęsiny pod tajemniczą nazwą WOW jeszcze 19 października w Łodzi! Jak zostać królem największych studenckich otrzęsin? Kluczem do sukcesu jest odpowiedni image.

Jeśli uwagi płci pięknej nie zwróci taniec na Johna Travoltę niczym z „Gorączki sobotniej nocy”, elokwencja, której nie powstydziłby się Maciek Stuhr, aksamitny, hipnotyzujący głos jak u Krystyny Czubówny czy uśmiech prawie jak u Mathew McConaughey’a, to obok imprezowego stroju z pewnością żadna babka nie przejdzie obojętnie. Jego po prostu nie da się nie zauważyć. :-)

Jego elementem, który na pewno zrobi piorunujące wrażenie, są świecące rękawiczki. Ładują się pod wpływem światła słonecznego, by przez 2 godziny zwracać na siebie uwagę w każdym pomieszczeniu, gdzie znajduje się ultrafiolet. Mówię Wam, jakie wrażenie robią w połączeniu z czarnym strojem! :-) Umc, umc, umc - musicie to sprawdzić sami! Imprezowe, świecące rękawiczki mają uniwersalny rozmiar, więc sprawdzą się wspaniale na każdej dłoni.



Innym zabawnym dodatkiem, po zauważeniu którego wszyscy zebrani zdołają wykrztusić z siebie tylko „wow” są pijackie okulary, które pozwolą Wam mieć na oku każdą kroplę wypijanego złotego trunku. Mnie się gadżet ten kojarzy z kroplówką – zbudowany jest z rurki, która kończy się wężykami. Jeden z nich trzeba umieścić w szklance z piwem, drugi natomiast w ustach i można już sączyć trunek, obserwując miny innych imprezowiczów, podziwiających efektownie krążące wokół oczu pijącego kropelki napoju.


Imprezy, takie jak WOW, wymagają specjalnej oprawy, ale do tego chyba nie muszę Was przekonywać? :-)

Bawcie się dobrze!

piątek, 14 października 2011

Okularnicy są fajni!

Wczoraj, tj. 13 października, obchodziliśmy Światowy Dzień Wzroku. Nie byłbym sobą, gdybym z tej okazji nie przygotował dla Was zabawnych okularowych gadżetów i nie zachęcił Was do noszenia okularów.

Zatem okulary na nos, moi mili! Jest w czym wybierać – może nie są to różowe szkiełka, ale spoglądanie przez nie sprawia, że świat staje się weselszy. A już z pewnością bardziej kolorowy - złocisty jak piwo. :-) Bo nie są to zwykłe tylko piwne okulary – mają kolor i kształt podawanego w pubach trunku. Z pewnością zwrócą więc uwagę niejednego piwosza, policjanta także… Radziłbym Wam więc, byście nie siadali w nich za kierownicę. Z własnego doświadczenia wiem, że stróże prawa i porządku nie patrzą zbyt przychylnie na kierowcę w piwnych okularach, więc możliwy mandat i badanie alkomatem. Chowania się pod kierownicą nie polecam, gdyż może to zaognić sytuację. :-)


Przydałaby się czapka niewidka, co? :-) Można by ją mieć zawsze pod ręką wtedy, kiedy pojawiają się niekomfortowe sytuacje… Hyc – założyć ją na głowę i zniknąć… :-) Ech, marzyć – piękna rzecz… Czapki niewidki niestety jeszcze Wam zaproponować nie mogę, ale kto wie, może już niedługo mądre głowy wymyślą taki wspaniały gadżet… W każdym razie, MrJoy stoi na posterunku! :-)

Tymczasem zwróćcie uwagę na okulary Incognito, dzięki którym można zachować zupełną anonimowość. Chociaż w takich patrzałkach na nosie z pewnością zwróci się uwagę każdego przechodnia na ulicy, mało kto rozpozna, kto się za nimi kryje. :-) A o to właśnie chodzi. :-)


Okulary piwne lub okulary incognito są świetnym pomysłem na prezent dla dowcipnisia, wesołka lub imprezowicza oraz zabawnym dodatkiem do stroju na imprezę. Jeśli macie wadę wzroku raczej nie zachęcałbym Was do zmiany obecnych szkiełek, no chyba, że śmieszne okulary włożycie na nos, mając na oczach soczewki. :-)

Na koniec przypominam, że nawet najbardziej odjechane gadżety nie zagwarantują dobrego wzroku, dlatego pamiętajcie o profilaktyce, nie tylko od święta. :-)

Udanego weekendu!

środa, 12 października 2011

Zatrzymać lato...

Wyglądam przez okno, by nacieszyć się ostatnimi promykami słońca i zastanawiam się, co zrobić, by zatrzymać choć jeszcze na chwilę lato… Na soczyście zieloną, pięknie pachnącą trawę niestety muszę poczekać do przyszłej wiosny, upałów nie zastąpi centralne ogrzewanie, no i te piękne motyle… Całe szczęście są gadżety, dzięki którym można mieć namiastkę kolorowych owadów i rozkoszować się nimi w szare, zimne wieczory. :-)

Motyl w słoiku stanowić może wspaniały element dekoracyjny w domu. Z pewnością, kiedy będzie tego wymagać sytuacja, podsunie też niejeden temat do rozmowy podczas wizyt gości. Nie sposób go nie zauważyć, jak trzepocze skrzydełkami - achom i ochom wprost nie ma końca! :-)



Wszystkich miłośników przyrody i wszelkich żyjątek, którzy czytając ten tekst marszczą brwi ze zdenerwowania, że zachęcam do uwięzienia żywych stworzeń, uspokajam, że motyl w słoiku to zabawka, która do złudzenia przypomina prawdziwego owada. Motyl połączony jest z denkiem słoiczka za pomocą cieniutkiej, prawie niedostrzegalnej żyłki. W nakrętce schowane są baterie, które wprawiają „żyjątko” w ruch. Wystarczy zastukać palcem, by nasz motyl „ożył” i cieszył wpatrzone w niego oczy swoim tańcem… Ale co Wam będę opowiadał, to trzeba samemu zobaczyć… :-)

Motyli gadżet to świetny pomysł na prezent dla romantyka lub bujającego w obłokach marzyciela. Ja, przyznam się Wam w sekrecie, rozdaję te sztuczne motyle na różne okazje wszystkim koleżankom. :-) Ten, kto kiedykolwiek stanął przed bojowym zadaniem - kupić prezent dla kobiety - ten dobrze wie, jak trudno trafić na coś odpowiedniego…

Widok rozświetlających się z wrażenia i zachwytu oczu – bezcenne! :-)

poniedziałek, 10 października 2011

Dla każdego coś ciepłego

Byliście dzisiaj na dworze? Brrr - ziąb przeszywający do szpiku kości. U Was też? Zmarzluchów – jak ja - raczej nie uspokoję: będzie tylko gorzej… Ale byle do kolejnej wiosny. :-) Tymczasem trzeba sobie jakoś poradzić. Ja już znalazłem patent. Jesteście ciekawi jaki? :-)

Kocyko–szlafrok Snug – Rug to, jak nazwa wskazuje, niespotykane dotąd połączenie szlafroka i koca dla każdego spryciarza, mającego dość tradycyjnych przykryć, pod którymi i tak trzeba siedzieć ubranym na cebulkę, na wypadek, gdyby koc ześlizgnął się z ramion, podczas eskapady po pilota lub kubek z gorącym kakao.


Gadżet ten zadowoli każdego zmarzlucha, gdyż wykonany jest z nieprzeciętnie grubego polaru. Dodatkowo materiał jest tak miły w dotyku, że każdy, kto tylko raz spróbuje się otulić, nie będzie chciał się z nim rozstać. Dzięki swoim ogromnym rozmiarom (214x152 cm) jest w stanie szczelnie okryć każdą osobę. Romantyków uprzedzam, że mój kocyko-szlafrok raczej nie będzie sprzyjał sytuacjom nastrojowym, gdyż przystosowany jest do używania przez jedną osobę – jedna para rękawów, przez które można bezpiecznie wyciągnąć rączki, by chwycić pilota od tv. Jeśli jednak zależy Wam na dobrej atmosferze w domu i uniknięciu cichych dni z powodu przetrzymywania tego wyjątkowego, cieplutkiego kocyko-szlafroka, najlepiej zakupcie po egzemplarzu dla każdego członka rodziny. Bo jak przyjdą prawdziwe, zimowe chłody – wierzcie mi – gadżet będzie rozchwytywany. :-)

Nie dość, że jest ciepły, jest także bardzo funkcjonalny. Posiada poręczną kieszeń do przechowywania wszystkiego, co trzeba mieć pod ręką np. telefonu komórkowego czy okularów. Łatwo go także uprać w każdej pralce, gdyż jest wykonany w 100% z poliestru.

To doskonały pomysł na prezent dla babci, dziadka, cioci, wujka, mamy, taty czy najmłodszego członka w rodzinie, zwłaszcza teraz, kiedy dni coraz krótsze, chłodniejsze i sprzyjające długim nasiadówkom na kanapie w szczelnym opatuleniu.

Ja preferuję kocyko-szlafrok w kolorze niebieskim – pasuje mi do oczu. :-) :-) Wy możecie wybierać jeszcze spośród trzech innych barw: brązowej, czerwonej lub kremowej, by dopasować go do wystroju wnętrza, kanapy czy czego tam będziecie chcieli. :-)

Ale co ja Was będę przekonywał – to ciepełko trzeba poczuć na własnej skórze. :-)

piątek, 7 października 2011

Bo powiem Pani!

Witajcie moi mili! :-) Czuję, że moim uczniowskim obowiązkiem jest przypomnieć wszystkim zapominalskim, że za tydzień tj. 14 października wielkie szkolne święto – Dzień Nauczyciela. I choć rzadko kiedy, a właściwie wcale w tym dniu nie odwołują zajęć, ucząc nas, że obowiązek to rzecz święta, to drobny upominek tak czy tak byłby w dobrym tonie. :-)

Kiedy pytają mnie, co podarować kochanym belfrom, by być niesztampowym i sprawić, że na tle innych klas zostanie się tą wyjątkową, szczególnie zapamiętaną? Odpowiadam: sprytny, gustowny gadżet. :-)

Kwiatki zawsze będą dobrym prezentem i ucieszą każdego nauczyciela. Jednak sterta goździków, różyczek czy innych ciętych roślinek – bądźmy szczerzy - prędzej czy później więdnie i ląduje w koszu. Ale ja znalazłem na to sposób – nazywa się muchołówka. Tym, którym niewiele mówi ta dziwna nazwa, już wyjaśniam. Muchołówka to mięsożerna roślina, ale spokojnie, nie trzeba dokarmiać jej resztkami schabowego z obiadu :-), tylko postawić w doniczce na parapecie i pozwolić polować... Palca też nie ugryzie – sprawdzałem. :-) Ona uwielbia owady. Jest więc z punktu widzenia człowieka, którego denerwują zwłaszcza te bzykające, bardzo pożyteczna. :-) Trzeba jednak przyznać, że jak na egzotyczną roślinę przystało, jest wymagająca w hodowli, jednak jej uprawa daje dużo satysfkacji. Myślę, że mogłaby świetnie zdobić salę od biologii, a Wy jak uważacie? :-)


Jeśli wariant z mięsożerną rośliną nie do końca Was przekonuje, mogę Wam podrzucić jeszcze inny pomysł na prezent na Dzień Nauczyciela. Tablicowy kubek to gadżet, którego nie powstydziłby się żaden belfer. Ponieważ fakturą niczym nie różni się od tablicy, z powodzeniem można na nim coś zapisać kredą np. „Dla najlepszego wychowawcy” lub „Super Pani”. :-) Jestem przekonany, że coś wymyślicie. Kubek tablicowy sprawdzi się doskonale jako wariant karteczek memo. Wasz nauczyciel będzie mógł zapisać na nim m.in. terminy klasówek, czy sprawdzianów, które przewiduje Wam przeprowadzić… :-) No doooobra – żartowałem. :-)

Nie gniewajcie się na mnie, bo powiem Pani…. :-)

środa, 5 października 2011

Światowy Dzień Poczty i Znaczka Pocztowego

Czy wiecie, że 9 października swoje święto obchodzi Poczta i pocztowy znaczek? Z tej okazji postanowiłem przyjrzeć się moim gadżetom, które pięknie nawiązują do tego dnia. Ciekawi? Zapraszam do lektury. :-)

Chcąc być trendy, zamieniłem swój stary portfel na nowy, odjazdowy i – co ważniejsze – pocztowy. Model wykonany został ze specjalnego materiału Tyvek. Dzięki strukturze opierającej się na skrzyżowaniu ze sobą tysiąca włókien gadżet jest wyjątkowo odporny na rozdarcia, lekki, a w starciu z wodą czy olejem – niezwyciężony. Przez to bardzo nietuzinkowy. Sami przyznajcie. :-) Zresztą, co ja Was będę zanudzał opowieściami o materiale. Portfel jest modny, bo ekologiczny! Do tego jest niezwykle funkcjonalny: może pomieścić nawet 25 kart kredytowych! Chociaż mało kto dysponuje taką ilością plastików, zawsze warto być przygotowanym na przyszłość. Nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się okazja do zbierania punktów w marketach w ramach promocji. :-) Ponieważ każdy z nas nosi zawsze przy sobie coś sekretnego, wiem – niektórzy z Was mogą się do tego nie przyznać, w końcu sekret to sekret, pocztowy portfel zawiera skrytkę, w sam raz do ukrycia tajemniczego liściku od wielbicielki, który trzeba mieć przy sobie zawsze, bo nigdy nie wiadomo, kiedy trzeba będzie pokrzepić serce. :-) Wiem, co mówię :-), ale miejsca skrytki Wam nie zdradzę, o nie!

Dodam jeszcze, że to chyba jeden z najbezpieczniejszych portfeli. Dlaczego? Faktura bowiem sprawia, że wyglądem bliższy jest kopercie niż portfelowi, a mało który złodziej połasi się na taki kąsek. Chyba…

A skoro o kopertach mowa, Poczcie i bezpieczeństwie, nie mogę nie zaprezentować Wam koperty na laptopa – ściślej estetycznego, stylowego oraz ekskluzywnego etui na przenośny komputer, który z pewnością zmyli każdego złodziejaszka. :-) Bo jak tu pokusić się o starą, pomiętą kopertę z wieloma pieczęciami? Ale to tylko pozory. :-) W środku bowiem znajduje się wspaniałe czerwone wnętrze – wyściełane jedwabiem. Nie może też zabraknąć mięciutkiej pianki, która dodatkowo ochroni naszego elektronicznego przyjaciela przed zarysowaniami, a materiał Tyvek - przed zachlapaniem.

Moja wspaniała koperta bez problemu pomieści wszelkie notebooki, które nie będą większe niż 17’’. Dla zwiększenia ich bezpieczeństwa, przygotowano zamykający i regulujący jej wielkość rzep.

Na koniec dodam, że zarówno portfel jak i koperta na laptopa to gadżety indywidualne. Dlaczego? Na odpornym materiale można narysować wszystko to, co podpowie nam głowa. :-) Zgadniecie, jakim malunkiem przyozdobiłem swoje etui? :-) :-)

Prezentowane tu gadżety z pewnością ucieszą każdego, kto na Poczcie pracuje, kto ma z nią miłe wspomnienia, kto jest zbieraczem znaczków lub po prostu lubi otaczać się niecodziennymi przedmiotami. Jeśli więc chcecie zrobić miłą niespodziankę koledze, który co weekend zaprasza Was na uroczyste oglądanie zawartości klaserów – wiecie, co powinniście zrobić. :-)

poniedziałek, 3 października 2011

Na kłopoty - Kacza Rodzinka

Czasem bywa tak, że jak się czegoś usilnie szuka, to – jak na złość – nie można znaleźć. Mówi się, że diabeł to nakrył ogonem. Nagminnie mi się tak zdarza z kluczami. Wam też? Kiedy potrzebuję pilnie otworzyć drzwi, przyglądam się pękowi kluczy i mimo największego skupienia, zawsze dopasowuję niewłaściwy do zamka. Dumałem, dumałem i znalazłem sposób na to, by przechytrzyć tego diabła – gadżet Kacza Rodzinka. :-)

Malutkie żółciutkie kaczuszki przeciwko diabłowi – zapytacie? :-) Owszem, bo to nie są takie zwykłe kaczki. To 4 różne nakładki na klucze. Klucz do zamka górnego w drzwiach głównych – żółta kaczuszka, do zamka dolnego żółta, mrugająca kaczuszka, do pokoju – kaczka z czarnym łepkiem i biała nakładka na klucz do drzwi od piwnicy. Oczywiście możecie sobie pozatykać kacze łepki, jak Wam się żywnie podoba. Najważniejsze, by w sytuacji kryzysowej np. nieprzemożnej potrzeby skorzystania z łazienki :-), właściwa kaczka była na posterunku.

Powiem Wam w sekrecie, że odkąd pojawił się ten zestaw gadżetów na klucze, nie potrafię bez nich funkcjonować. Przewracałem w palcach, liczyłem ząbki, oglądałem, by znaleźć chociażby najmniejszy szczegół, dzięki któremu mógłbym szybciej znaleźć się w domku. Teraz zdarza się, że w otwieraniu drzwi biję własne, wcześniej ustanowione rekordy. :-) Bo, choć niektórym z Was może się to wydać nieprawdopodobne, klucze z Kaczą Rodzinką mogą znacznie skrócić moment dostania się do domu. Kto nie wierzy, niech sam sprawdzi. :-)

Żółte nakładki na klucze nie tylko uratują od kłopotu zbyt długiego przesiadywania pod drzwiami, ale z pewnością wpłyną na dobry nastrój posiadacza kluczy z tak zabawną ozdobą. :-) Polecam!